środa, 27 listopada 2013

Rozdział 2

2 godziny przed imprezą.

-Cholera Bella nie ruszaj się.-co chwilę to powtarzała próbując z mnie uczesać.

Miałam już dość siedzieć tak ciągle bez ruchu i do tego oddawając moje włosy Heidi, która zabrała lusterko, żebym nie mogła się objerzec. Po chwili skończyła i poszła po wielkie lusterko, gdy zobaczyłam efekt o mało co na nią nie skoczyłam, to co zrobiła z moimi włosami było przepiękne, moje lekko jak zwykle lekko pofalowane włosy były teraz troszkę bardziej pofalowane i przecudnie wyglądały, świetnie się komponowały z jasną, zwiewną sukienką, którą właśnie założyłam i szpilkami, w których nie umiałam chodzic. Postanowiłyśmy wyjechać trochę wcześniej, aby znaleźć miejsce imprezy, ponieważ nie znałyśmy za dobrze Forks. Dojechałyśmy tam w 30 minut, nie miałyśmy większych trudności z znalezieniem drogi. Zatrzymałyśmy się przed wielkim dwu piętrowym domem, gdzie w większości były wielkie ona to znaczy na całe ściane okna. Weszłyśmy do domu i od razu zobaczyłam tłum ludzi, przeleciałam wzrokiem sale i nagle moją uwagę przykuł kasztanowłosy chłopak, który opierał się o ścianę, nie mogłam sobie przypomnieć kto to jest, jednak po kilku sekundach wpatrywania się w niego zorientowałam się, że to On, nie to nie mógł być On, ale to był On. Po pewnym czasie i jego wzrok utkwił na mnie, zaczęłam się przedzierać przez tłum patrząc tylko na niego, stanęłam jakieś 3 metry od niego, a ten się podniósł podbiegł do mnie i złapał mnie przytulając i obracając kilka razy, aż w końcu postawił mnie na ziemi.

-Bella? -Czy mi się wydaje czy go zatkało?- Co ty tu robisz?

No właśnie co ja tu robie? Sama w to nie wierzyłam, że go jeszcze spotkam. Przecież to dzięki jemu i jego rodzinie jeszcze żyje, jeszcze mogę zaznac życia, to on mnie znalazł pobitą i poharataną nożem w lesie. Pamiętam ten dzień do dzisiaj bardzo wyraźnie, jednak od tamtego czasu staram się o tym zapomnieć, chociaż chyba bardziej mnie bolało to, że muszę się z Cullenami rozstać niż te rany. Ale serio, że ich tu spotkam się nie spodziewałam. W jego głosie jednak usłyszałam dziwną nutę, którą starał się zamaskować wyrazem twarzy, mówił tak jakby jednak się nie cieszył z tego.

-Co nie cieszysz się?-zadałam szybko, a ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-Co? Jasne, że się cieszę tylko nie sądziłem, że cię kiedyś spotkam i że tutaj. Możesz mi  w końcu wyjaśnić co tutaj robisz?

Chciałam mu odpowiedzieć, jednak wtedy przyszła Heidi, która złapała mnie za ręke i domagała się wyjaśnień.

-Bella możesz mi wyjaśnić co ty zrobiłaś?-wtedy spojrzała na mojego wcześniejszego rozmówcę.

Zatkało ją, rękę za którą mnie trzymała ścisnęła jeszcze bardziej i stała tak i patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami. Wtedy do mnie dotarło co ją tak zdziwiło i dlaczego tak teraz stoi. Przecież jak poznałam Edwarda jakieś 3 lata temu, a on do tej pory się nie zmienił, nic taki sam jak wtedy, nieziemsko przystojny, mój młody bóg. Edward i jego rodzina przecież byli wampirami, ale…przecież chyba nie tymi złymi, przecież oni nigdy nic złego nie robili, oni ratowali ludzi, a nie zabijali.

-Bella? Kto to jest?-spytała przenosząc wzrok na mnie.

-Heidi spokojnie.-ostrzegłam ją, bo jej tęczówki zaczęły się zmieniac w kolor srebrny-Spokojnie to moi znajomi, Pamiętasz jak..-nie dokończyłam.

Złapała mnie za rękę i ciągnęłą w stronę wyjścia mrucząc coś pod nosem. Wyszłyśmy z budynku i od razu wsiadłyśmy do samochodu. Jechałyśmy w ciszy po chwili zatrzymałyśmy się przy jakieś restauracji i nadal nie odzywając się do siebie weszłyśmy do niej. Zajęłyśmy stolik w rogu, najdalej od jakichkolwiek osób.

-Możesz mi w końcu wyjaśnić kto to jest? A poza tym wiesz kim oni są.-domagała się wyjaśnień, było widać, że nadal jest zdenerwowana.

-Po pierwsze-zaczęłam- nie wiedziałam, że oni są wampirami, a po drugie to nie wiem czy pamiętasz, ale jak kilka lat temu dołączyłam do waszego domu to przez kilka tygodni byłam załamana i dobrze wiesz jaki był powód tego.

-To oni, to ci co uratowali ci życie?-pokiwałam głową- Ale to nie możliwe przecież wampiry nie ratują ludzi tylko je zabijają-to ostatnie słowo powiedziała najciszej, żeby nikt nie usłyszał.

-Też się teraz nad tym zastanawiam, wcześniej nie wiedziałam przecież, że oni są…-nie dokończyłam.-Muszę z nimi porozmawiać i się dowiedzieć, bo oni na pewno nie są groźni, skoro by byli to przecież nie robiliby imprezy z ludźmi, a po drugie Carlisle ich ojciec jest doktorem, muszę z nimi porozmawiać.

-Nie ma mowy!-krzyknęła, a kilka osób popatrzyło w naszą stronę, po chwili się jednak ogarnęła-Nie wiemy czy na pewno nie są groźni.

-Nie są, a żeby mieć pewnośc to z nimi porozmawiam.-nie mogła mi zabronić się z nimi spotykać, teraz gdy ich odzyskałam.

-Nie, nie ma mowy. Nie pozwalam ci.

-Skoro tak, to ja idę do nich i już nie wrócę.-wstałam i zaczęłam wychodzić.

-Okey czekaj.-zawołała za mną, a ja się zatrzymałam-Okey możesz, ale jutro, nie dzisiaj.-mówiła wręcz błagalnym głosem.

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 1

 Rozdział 1

-A jak się nie uda?-spytała mnie po raz setny, dziewczyna o ciemnych włosach, 168 wzrostu i zielonych oczach.

Odłożyłam trzymaną mapę, obok na fotel. Właśnie siedziałyśmy w samochodzie i jechałyśmy do Forks małego i najbardziej deszczowego miasteczka. Spojrzałam na Heidi moją najukochańszą przyjaciółkę, która jest moją siostrą.

-Co się ma nie udac? Wszystko się uda, mi też jest ciężko się z tym zmierzyć. Zobaczysz uda się, wytrzymamy…-westchnełam i sama próbowałam w to uwierzyć-razem.-Złapałam ją z rękę, która leżała na jej kolanie i lekko ścisnęłam.

Heidi jest moją siostrą, którą bardzo kocham, bo to jej rodzice mnie przygarnęli. Przygarnęli mnie jak miałam 15 lat. Mimo iż jest starsza o rok, dla nas to nie ma różnicy, właśnie jechałyśmy z rodzicami do Forks. Nagle samochód zatrzymał się i moja mama wykrzyknęła szczęśliwa, że już jesteśmy. Przeprowadziłyśmy się tutaj ponieważ moja siostra jest Nadele czyli osobą która chroni ludzi, nie może pozwolić, aby coś się stało człowiekowi i jest największym wrogiem wampirów, to przed nimi w sumie ich chroni. Heidi gdy musi ochronić człowieka może się przemienić w Nadele, wtedy oczy robią się srebrne i niekiedy zmienia kolor włosów na bordowy, ma jedną cechę, a właściwie dar, może władac żywiołami: powietrzem, ziemią, wodą i ogniem. Kiedy chce może się w tą istotę zmienic, ale najczęściej się przemienia gdy w odległości 20 mil jest wampir. O jej przemianie dowiedzieliśmy się kilka miesięcy temu gdy to w jej 18 urodziny, zaczęła się dziwnie zachowywać i mieć gorączkę.

Właśnie wchodziłyśmy do domu, jedno piętrowego domu, umalowanego na jasny pomarańcz, który nadawał domowi stary wygląd, w środku jednak było ustrojone bardzo nowocześnie, jednak brakuje kilku podstawowych mebli tak jak na przykład kanapa, telewizor czy lodówka. Tata wnosił torby do domu, a my od razu biegiem obejrzałyśmy wszystkie pokoje na dole, a następnie pobiegłyśmy na pierwsze piętro i znalazłyśmy swoje pokoje, mój był wystrojony pod kolor kremowy a meble ciemne, na środku stało wielkie łóżko, po prawej stronie ułożone były płyty, książki i różne podstawowe rzeczy nadające temu miejscu wygląd o którym zawsze marzyłam, miałam też swój balkon i ogromną szafę oczywiście zaopatrzoną przez Heidi która ma bzika na punkcie ubrań. Wyszłam z pokoju i poszukałam jej pokoju był podobnie wystrojony jednak panował tam zielony kolor, fioletowy i różowy. Rozejrzałyśmy się jeszcze po innych pomieszczeniach i nagle do drzwi zadzwonił dzwonek, zdziwiłyśmy się, że już ktoś nas odwiedził, zeszłyśmy więc na dół.

-Mamo kto to był?-spytała Heidi, a mama trzymała jakąś kopertę w ręce.

-To była jakaś dziewczyna, nie pamiętam jej imienia, ale ona zaprosiła was na imprezę, z okazji ostatniego tygodnia wakacji i rozpoczęcia roku.-pomachała kopertą, a po chwili mi ją wręczyła.

Popatrzyłam na kopertę, a potem na obie dziewczyny i poszłam do salonu, a za mną Heidi. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłam otwierac kopertę i tak jak mówiła mama, zaproszenie na imprezę, która będzie już jutro o 18:00. Spojrzałyśmy po sobie, a zaraz potem zaczęłyśmy prosić mamę, żeby się zgodziła no i się zgodziła, bo ją zaszantażowałyśmy. Heidi oczywiście zaczęła się cieszyć i stwierdziła, że musimy jechać po ubrania na imprezę, a przy okazji wstąpić do sklepu wybrać te meble, tak tutaj Heidi wszystko stroiła i nie pozwoliła nikomu innemu decydować. Po długiej namowie zgodziłam się w końcu na te zakupy. Korzystając z mapy, którą studiowałam w samochodzie kierowałam tak Heidi abyśmy dojechały do najbliższych i największych  sklepów z ciuchami.  Gdy podjechałyśmy pod jedną wielką galerię moje oczy chyba mi wyszły. Jak na takie miasteczko była chyba wyjęta prosto z Londynu i przeniesiona tutaj. Moją rolą było to, że miałam wchodzić do przebieralni, a ona mi będzie przynosić ubrania, więc byłam w tej przebierani i przebierałam się ciągle to w spodnie krótki i długie i bluzki dopasowane wszystko to było do mojej figury i lekko obcisłe, sukienki, w których nienawidziłam chodzic było najwięcej. Potem jeszcze po buty, oczywiście szpilki na najwyższym obcasie. W końcu po kilku godzinach spędzonych w sklepie znalazłyśmy odpowiednie ubranie na jutrzejszą imprezę i na kilka pierwszych dni w szkole. W powrocie do domu wstąpiłyśmy do sklepu z meblami i wybrałyśmy kilka mebli jednak musimy po nie podjechać jutro, bo dzisiaj nam by się to do samochodu nie zmieściło. Zajechałyśmy do domu i pierwsze co dopadłam lodówkę, próbowałam coś znaleźć do jedzenia na co miałabym ochotę jednak nie było nic oprócz przygotowanych przez mamę naleśników, oglądając wnętrz lodówki stwierdziłam, że ktoś będzie musiał iśc w najbliższym czasie do sklepu spożywczego i na tę myśl mama z tatą przyszli i powiedzieli, że wychodzą zrobić zakupy. Zjadłam szybko naleśniki zostawiając kilka dla Heidi, która poszła od razu do swojego pokoju. Poszłam na górę i najpierw rozpakowałam swoją walizkę, układając ubrania tak jak mnie kiedyś nauczyła Heidi po czym zaczęłam rozpakowywać torbę z ubraniami które dzisiaj kupiłyśmy. Następnie obejrzałam szpilki i zastanawiałam się jak ja mogłam być tak głupia i namówić się je kupic, przecież ja znowu bym się przewróciła po pierwszym zrobionym w nim kroku. No cóż odłożyłam szpilki na swoje miejsce. Rozejrzałam się po pokoju i mi czegoś w nim brakowało, tylko nie wiedziałam czego. Zmęczona położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy, ale usnęłam. Gdy się obudziłam była gdzieś 6:00 rano, próbowałam jeszcze zasnąc jednak bez skutku, w końcu wstała i poszłam na dół do kuchni, nalałam sobie niegazowanej wody i otworzyłam lodówkę, która była już uzupełniona, po namyśle postanowiłam zjeść płatki z mlekiem. Zjadłam umyłam naczynia i poszłam na górę skorzystać z porannej toalety i przebrać się. Później zajrzałam do Heidi, która jeszcze spała.